czwartek, 15 grudnia 2011

I'll take you to the candy shop

Ok, niestety nie ma tu zdjęć mnie namiętnie liżącej lizaka, ubranej w krótkie szorty i czapkę baseballowkę/siedzącej okrakiem na 50cencie/oblewającej się płynną czekoladą w wannie, ale uznałam, że ten uroczy, wyświechtany tytuł będzie pasował do tego, o czym chcę napisać. Niestety, nie jest to tak fascynujące jak 50 cent (9 KUL I PRZEŻYŁ, NIESAMOWITE) - chodzi o wiosenno-letni pokaz Louis Vuitton, który zawierał w sobie wszystko co lubię - karuzele, światełka,pastele, modelki i bajkową muzykę.

I know you expected some pictures of me passionately licking a lollipop dressed in short shorts and abaseball cap /sitting on 50 cent/ pouring some choclate on myself while being in bath - NEVER GONNA HAPPEN. However, I think that this how-charming and how- cliche title will ideally suit the thing I wanna write about. Unfortunately, it's not as fascinating as 50 cent is (I MEAN, 9 BULLETS AND HE'S STILL ALIVE, OH COME ON!) - you're gonna read about s/s Louis Vuitton show which included all of the things I love - carousels, lights, pastels, models and dreamy music.





Tak, tak - wszyscy wiemy, że Marc Jacobs uwielbia kopiować Karla Lagerfelda, Miuccię Pradę i jeszcze kilka mniej oczywistych projektantów, ale robi to w tak uroczy sposób, że naprawdę nie dziwię się sukcesowi komercyjnemu Louis Vuitton pod jego skrzydłami. Po jesienno/zimowym sezonie (w którym my cały czas, niestety, trwamy), który opierał się dla Jacobsa na fetyszu - lateksowych strojach, wysokich butach, uniformach pokojówek, przyszedł czas na marzycielską i delikatną wiosnę, pełną kwiatów i pastelowych barw. Miuccia Prada spotyka Blair Waldorf (TIARY!!!), a Kate Moss znów zamyka pokaz.

Yeah, we all know how big copycat Marc Jacobs is when it comes to "being inspired" by designs of Miuccia Prada, Karl Lagerfeld and some more, not so obvious, designers, but he does it in such a charming way that I have no doubts why Louis Vuitton is so commercialy succesful while he's the creative director. After the f/w season (which we are still in, unfortunately) which based for him mainly on fetish-connected stuff (like latex garments, tigh-high shoes, maids' uniforms), Jacobs decided that now he's gonna show us his more romantic, delicate side, full of flowers and pastel shades. Miuccia Prada meets Blair Waldorf (TIARAS!) and Kate Moss is closing the show again.










Dlaczego piszę o tym właśnie teraz? Bo do obiegu trafiły pierwsze zdjęcia kampanii reklamowej Louis Vuitton, sfotografowanej przez Stephena Meisela. Cukierkowy raj w wersji dla dorosłych, powiedziałabym że tez tak chcę, ale dzięki brytyjskiemu jedzeniu, jestem teraz na diecie, żeby znów mieścić się w swoje ciuchy. Poza tym, szykuje nam się pastelowa wiosna (Jacobs, LV, Givenchy, Chanel), a kolory te nie są tak wyrozumiałe dla rozmiarów 38 i w górę! (no,40 i w górę.)

Why am I writing about this right now? Because of the first shoots from the campaign (taken by Stephen Meisel) being published. Candy paradise for grown-ups, I would say "count me in!" if I wasn't, thanks to the British food, on a diet in order to fit in my old clothes. What's more, we have a pastel spring coming (Jacobs, Lv, Givenchy, Chanel) and these colours are not so forgiving for the size 10 and upwards (ok, 12 and upwards)!






No i na koniec, kilka słów mądrości od 50 centa:

I'LL TAKE YOU TO THE CANDY SHOP
I'LL LET YOU LICK MY LOLLIPOP
GO AHEAD GIRL DON'T YOU STOP
KEEP GOING TILL YOU HIT THE SPOT

(pisane z pamieci, mam nadzieje,ze dobrze!)

piątek, 9 grudnia 2011

Counting days

Hejjj, z góry przepraszam za moją fryzurę - dla porównania mam nawet zdjęcia PRZED i PO spotkaniu z brytyjskim wiatrem. Jako że dopiero dzisiaj kupiłam sobie coś nowego, co mogę tu zaprezentować (bluzę w lisy, juhuuu!) to nadal muszę pokazywać wam stare, nudne rzeczy - najlepszą spódniczkę świata, mój gorset Sonia Rykiel x H&M (kupowanie gorsetu xxs to świetna opcja na sprawdzanie czy się przytyło czy nie - nie dopinasz się, czas rzucić węglowodany, uff, na całe szczęście zdałam test), creepery z którymi się nie rozstaje, bo udaje w nich wyższą i niezbyt pasujący,ale ciepły kożuch.

Jak zwykle zapraszam Was też do spojrzenia na mojego drugiego bloga, szczególnie że ostatnio dodaliśmy trochę nowych rzeczy - wystarczy kliknąć w baner po prawej stronie.

A co do tytułu - jeszcze tylko weekend w pracy i Polska, łiii!




niedziela, 4 grudnia 2011

Effects of listening to christmas songs

Chociaż ostatnio cierpię na lekki przypadek depresji i raczej nie robię nic ciekawego spędzając dnie na zamartwianiu się wszystkimi i wszystkim, to słuchając świątecznego albumu She&Him i gapiąc się na lampki na moim oknie wpadłam w, powiedzmy, świąteczny nastrój - czas nadszedł, pora wreszcie zrobić coś poza bezmyślnym wstawianiem tu zdjęć, poświęcając na to dwie godziny i resztki kreatywności stworzyłam mały przewodnik po ofertach sieciówek, powiedzmy, świątecznych. Wybaczcie mi to, że ograniczyłam się tylko do kilku – tylko w tych ostatnio zdarza mi się kupować, a naprawdę wyszłam z wprawy jeśli chodzi o internetowe poszukiwania. Mimo wszystko, enjoy!

Despite suffering a mild case of depression and not doing anything but spending en tire days worrying about everything and everybody, listening to the new christmas album of She&Him and staring at christmas lights gave me enough of power to be in, so called, christmas mood. The time has come, time for doing something more than just pasting pictures of me here. Devoting two hours of my precious time and every piece of my creativity which remained in me I created a little guide of high-street store’s current offers. You MUST forgive me that the range of stores I’ve chosen is not, well, impressive, but those are the ones in which I shop recently and my skills of online research are totally poor these days. Well, enjoy!